środa, 15 października 2014

Chleb żytni na drożdżach

SKŁADNIKI :

750 dag maki żytniej typ 720
7,5 dag drożdży świeżych
3 łyżeczki cukru
1/2 szklanki otrębów żytnich
1/2 szklanki siemienia lnianego
1,5 łyżki soli
3 łyżki oliwy z oliwek
600 ml wody

Drożdże pokruszyć, dodać do nich cukier i rozmieszać z niewielka ilością wody. Odstawić je do wyrośnięcia. Gdy podwoją swoja objętość wlać je do przesianej mąki, dodać oliwę, otręby, siemię i sól. Wyrobić dość ścisłe, klejące się do rak ciasto. (Pamiętajmy o tym, że im więcej czasu poświęcimy na wyrobienie ciasta tym chleb dzięki pęcherzykom powietrza będzie po upieczeniu bardziej puszysty) Przekładamy ciasto do uprzednio wysmarowanej oliwą i oprószonej otrębami foremki. Odstawiamy w cieple miejsce na około godzinę. Gdy ciasto podwoi swoja objętość wkładamy je do nagrzanego piekarnika i pieczemy w 200 stopniach kolo 60 - 70 minut.

Chlebek jest najlepszy na drugi dzień. Nie kruszy się, nie czuć w nim drożdży i zachowuje świeżość przez następne 4 - 5 dni.



wtorek, 7 października 2014

Kasza jaglana


Jakiś czas temu przyjaciółka podczas rozmowy telefonicznej zaczęła mnie namawiać do spróbowania kaszy jaglanej. Przez blisko pół godziny opowiadała mi o jej zaletach i smaku. Musze przyznać ze należę do osób które trudno na cokolwiek namówić wiec do tych wszystkich informacji podchodziłam z właściwą sobie rezerwą przytakując niemrawo.Ruszyła mnie dopiero informacja o krzemie potrzebnym w organizmie do odbudowy i regeneracji włosów które ostatnimi czasy całymi garściami opuszczają moja wyłysiałą mózgownicę i mającym właściwości odchudzające. Na drugi dzień kaszę i owszem kupiłam, nawet całe pół kilo za 3 zł ale patrząc w domu na jej drobne złote ziarenka całkowicie jakoś mnie odeszła ochota na jej ugotowanie. Tym sposobem moja biedna kasza przeleżała w szafce kolo 2 miesięcy. Dziś rano uznałam ze odleżała już co swoje i zabrałam się za jej gotowanie. Po godzinie ugotowaną kaszę dodałam do mleka i lekko posoliłam. Choć jadłam kasze w najprostszym wydaniu wbrew moim obawom bardzo mi smakowała. Ma lekko orzechowy, delikatny posmak cudownie komponujący się z mlekiem. Myślę ze z powodzeniem sprawdzi się w mojej kuchni jako następca białego ryżu z którego ostatnio powoli staram się rezygnować ze względu na arsen - szkodliwy pierwiastek będący składnikiem nawozów używanych w nadmiarze na ryżowych polach. Poniżej parę ciekawostek dotyczących prosa. Mam nadzieje ze, zachęcą one do spróbowania tej jednej z najsmaczniejszych kasz..:)

Kasza jaglana - kasza z łuskanego prosa

- nie zawiera glutenu
- jest niezwykle sycąca ze względu na dużą zawartość skrobi
- uznawana jest za naturalny antybiotyk z uwagi na właściwości antygrzybiczne
- jest polecana przy przeziębieniach z uwagi na właściwości rozgrzewające
- usuwa nadmiar śluzu z organizmu np. przy zapaleniu zatok
- spożywana al dente ma właściwości oczyszczające organizm z toksyn
- ma potwierdzona skuteczność w chorobach wątroby i jelita grubego
- zalecana w chorobach żołądka, trzustki,nerek i przy osteoporozie
- posiada lecytynę poprawiającą pamięć i regulującą ilość cholesterolu we krwi
- jest zasadotwórcza czyli odkwasza organizm likwidując np. zgagę, przewlekle zmęczenie czy osłabienie
- posiada witaminy B1,B2,B6,PP,E
- w jej składzie znajdziemy sporo białka, błonnik, miedz, magnez,fosfor,żelazo wapn,potas,selen,sód cynk i krzem
- opóźnia starzenie się organizmu
- zawiera antyoksydanty zapobiegające rozwojowi komórek nowotworowych
- wspaniale wzmacnia osłabiony chorobą organizm


Jak ugotować kaszę jaglaną?

W internecie można znaleźć wiele przepisów na ugotowanie tej kaszy. Ja szklankę kaszy wypłukałam pod zimną wodą na sicie, następnie przelałam ją wrzątkiem w celu usunięcia ewentualnej goryczy i ugotowałam w 2.5 szklanki osolonej wody. Po około 20 minutach zawinęłam garnuszek w ręcznik i na pół godziny wsadziłam " babcinym" sposobem pod koc. Po tym czasie moja kasza była idealna...

Smacznego życzę..:)


czwartek, 2 października 2014

Od czegoś trzeba zacząć.. :)

Do założenia tego blogu skłoniły mnie wszechstronne zainteresowania, które w końcu postanowiłam zacząć zapisywać. Najwyższy już chyba czas bo w tej całej plątaninie myśli czuje się trochę pogubiona. Pomysłów na życie wiele ale znacznie gorzej z ich realizacją. Pomyślałam wiec ze taki blog będzie swoistego rodzaju motywacją do działania bo konsekwencji brakuje mi chyba od urodzenia... :)
Obecnie ze względu na chorobę autoimmunologiczną na jaką zachorowałam półtora roku temu jestem na zwolnieniu chorobowym wiec czasu mam pod dostatkiem. Zaowocowało to odkrywaniem i czerpaniem wszystkiego co najlepsze z modelu zdrowego odżywiania. Zagłębiając się w temat dopiero teraz zdałam sobie sprawę z błędów żywieniowych jakie popełniałam przez wiele lat i które w końcowym efekcie odcisnęły piętno w moim organizmie. No cóż.. człowiek się uczy przez całe życie... Nie jest tak źle jeśli mamy czas i ochotę by naprawić to co się zepsuło... :)